Siema wszystkim, tu Alexa! ;) Jestem kursantką szkoły pole dance i exotic pole Nova BENG w Katowicach, a ponadto piszę tutaj dla Was o różnych rurkowych tematach. Dziś opowiem Wam, jak to się wszystko u mnie zaczęło, jakie trudności napotkałam na swojej drodze i co dało mi trenowanie na rurce. Zapraszam!

Zacznijmy od tego, że z BENG jestem związana właściwie od początku - szkoła otworzyła się w 2016 roku, a ja właśnie wtedy przeprowadziłam się z Gliwic do Katowic. Ale po kolei!

Myśl, żeby spróbować “tańca na rurze”, urodziła się we mnie gdzieś na studiach. Musicie wiedzieć, że nigdy nie byłam super aktywną dziewczyną. Ja raczej z tych, co na WFie były niedysponowane kilka razy w miesiącu. Nie lubiłam sportu i zbytniego ruszania się. Czasem miałam okresy, że coś tam pomachałam nóżką w zaciszu domowym, ale generalnie niewiele tego było.

Dlatego postanowiłam, że pójdę na jedną lekcję - tak żeby zobaczyć, jak to jest. Nie przygotowywałam się do tego jakoś specjalnie i nic nie wiedziałam o prawdziwym pole dance. Wtedy mieszkałam jeszcze w Gliwicach i wylądowałam w jednej z tamtejszych szkół. Pierwsze zajęcia skończyły się tak, że kupiłam karnet na miesiąc.

A po tym miesiącu miałam niefortunny upadek na rolkach i tak stłuczony nadgarstek, że na całe wakacje musiałam zapomnieć o rurce ;)

Katowice i Nova BENG

To były moje ostatnie wakacje w życiu - właśnie obroniłam magistra i we wrześniu nadszedł czas na znalezienie pracy. Zawsze chciałam mieszkać w Kato, więc przeprowadziłam się do tego miasta zaraz po tym, jak zdobyłam etat w swojej pierwszej firmie. Ręka już była okej, więc zaczęłam szukać szkoły, w której mogłam kontynuować swoją przygodę z pole dance. I tak trafiłam do Novej BENG.

Pozytywne wrażenie wywołało we mnie to, że BENG była szkołą dla dziewczyn dedykowaną przede wszystkim rurce. Brzmiało to dla mnie jak miejsce, w którym panuje atmosfera girl power. Nie pomyliłam się! Od wystroju i kolorystyki do masy wspaniałych kursantek, które miałam okazję poznać - ta szkoła naprawdę ma niepowtarzalny klimat. Mimo zmiany lokalizacji w zeszłym roku wszystko zostało. Dziewczyny wspierają się wzajemnie, zamiast rywalizacji króluje wsparcie i pomoc i nikt nie ocenia tego, jak Ci idzie, nawet jeżeli robisz wolniejszy progres niż inni.

Zaczęłam uczęszczać na zajęcia pole dance prowadzone przez właścicielkę szkoły Magdę. Wtedy jeszcze nawet nie wiedziałam, czym jest exotic pole. Chodziłam do BENG raz w tygodniu i z zaciekawieniem przyglądałam się dziewczynom wychodzącym z sali treningowej w wysokich szpilach. Kolejnym plusem BENG są często organizowane warsztaty i eventy na temat różnych aspektów rurki, więc wkrótce miałam okazję przekonać się, czym jest exotic.

Pamiętam, że były to warsztaty z okazji Walentynek. Uczyłyśmy się choreografii do piosenki The Weeknd z “50 twarzy Greya”. Byłam tak zachwycona tańcem z wykorzystaniem rury, że nawet nagrałam swoje poczynania! Wtedy jeszcze bez butów, ale coraz bardziej zainteresowana.

Od tej pory chodziłam na wszystkie warsztaty związane z exoticiem. Krótko potem zapisałam się na zajęcia. Dalej nie mając butów! Koleżanki z grupy namawiały mnie na zakup szpilek, ja jednak się wahałam. Bo nie lubię chodzić w obcasach i przecież się zabiję :P Ale dziewczyny przekonywały, że dużo lepiej się tańczy exotic, gdy ma się do tego odpowiednie obuwie. Miały rację :) Wkrótce stałam się posiadaczką pierwszych Pleaserów - modelu Adore z czarną podeszwą i silikonowymi paskami <3

Jeśli zastanawiasz się, jak wybrać swoje pierwsze buty do exotic pole - polecam zajrzeć do mojego wpisu na blogu BENG Dance Shop na ten temat :)

Przez chwilę chodziłam równolegle na pole dance i exotic, ale potem musiałam przyoszczędzić kasę i wybrać jedne zajęcia w tygodniu - padło na exotic. Przez kolejny rok trenowałam wyłącznie ten rodzaj rurki. Aż w pewnym momencie stała się najstraszniejsza rzecz - podczas treningu pękł mi pasek w bucie! Nie mogłam wtedy pozwolić sobie na zakup nowych, więc wróciłam do pole dance.

Pod koniec 2019 roku kupiłam nowe Pleasery - tym razem całe czarne. Zaczęłam znów chodzić dwa razy w tygodniu do BENG - raz na pole dance i raz na exotic. Nie wyobrażam sobie zrezygnować z którychkolwiek zajęć, jednak gdybym musiała wybrać - exotic z pewnością by wygrał :) To taniec, który daje dużo pewności siebie i nie wymaga takiej siły jak pole dance.

Czego nauczyłam się na zajęciach z rurką?

To chyba najważniejsze w tej historii - trenuję już prawie 4 lata. W tym czasie niektóre dziewczyny w szkole zrobiły dużo większe postępy niż ja. I choć co jakiś czas moja wiara w swoje możliwości spada, to potem jedne zajęcia mogą odmienić wszystko. Nawet nie wiecie, jaką radość sprawia figura, która nie wychodziła przez kilka tygodni i nagle uda się ją zrobić! Tak samo układ, który zatańczy się lepiej niż inne.

Pole dance i exotic pole to wymagające sporty. Nie są wcale proste, zwłaszcza jeśli nie trenowałyśmy nic wcześniej albo nie mamy talentu jeżeli chodzi o aktywności fizyczne. Mimo wszystko, dzięki rurce możemy wzmocnić ciało, nabrać pewności siebie i powoli będziemy dążyć do celu - czyli wykonywania coraz trudniejszych kombinacji i trików. W atmosferze, jaka panuje w BENG, wiem, że zawsze mogę liczyć na wsparcie.

Moje cele na nadchodzący czas? Być coraz lepszą! W pole dance chciałabym w końcu opanować Inverted D i wrócić do robienia Vki - bo przez koronawirusa i przymusową przerwę od ćwiczeń niestety znowu nie umiem jej zrobić. W exoticu natomiast fajnie by było tańczyć z coraz większą płynnością i opanować wszystkie przewroty przez bark, które czasem są mega trudne! Wiem, że będzie dobrze :)

Powodzenia w treningach dziewczyny i pamiętajcie - rurka to przede wszystkim ogromna frajda i super zabawa. Nie poddawajcie się, a na pewno osiągnięcie swój wymarzony progres! Jeśli jesteście ze Śląska, gorąco zachęcam do odwiedzenia szkoły BENG - czy to na zajęciach, czy na warsztatach. Na pewno Wam się spodoba. Do zobaczenia na sali! :)